Przejdź do treści

Koreańska pielęgnacja, którą warto znać – część pierwsza.

koreańska pielęgnacja

Te marki to PRAWDZIWA koreańska pielęgnacja, której rzeczywiście używają w Korei.

Ostatnio na Instagramie zostało mi zadane pytanie: jakie są prawdziwie warte uwagi koreańskie kosmetyki do pielęgnacji? Sprawa wygląda następująco: większość marek, które my kojarzymy jako najbardziej popularne kosmetyki koreańskie jest albo absolutnie nieznana w Korei, albo jest tam po prostu obecna. Ich kosmetyki nie różnią się diametralnie od „naszych”, ale rzeczywiście można tam znaleźć prawdziwe perełki których u nas jeszcze nie ma (Korea jest w kwestii pielęgnacji kilka lat do przodu). W dzisiejszym poście przybliżę Wam część marek koreańskich, które:

  • są znane i lubiane w Korei
  • mają w produktach innowacyjne rozwiązania
  • można zamówić do Polski (i dam Wam linki)

Nie przytoczę tutaj wszystkich firm które uważam za ciekawe, bo jest ich za dużo. Tutaj jednak są prawie wszystkie te, z których sam kupuję najczęściej.

SOORYEHAN

Hanbang to tradycyjna koreańska pielęgnacja, oparta na wysokiej jakości wyciągach z tradycyjnych, leczniczych roślin jak m.in wąkrotka azjatycka, żeń-szeń czy lukrecja. Dziś wiemy, że te rośliny zawierają w sobie różnego rodzaju składniki aktywne, dzięki którym wywierają wpływ na skórę (kolejno madekasozyd i azjatykozyd, ginsenozydy czy kwas glicyretynowy). Ekstrakty wytwarzane metodami Hanbang są wielokrotnie bardziej aktywne niż to, co zwykle dostajemy w kosmetykach – przykładowo żeń-szeń do ekstraktów wysokiej jakości musi być odpowiedniego gatunku, musi być zbierany po latach, a etapy ekstrakcji są tradycyjne i skomplikowane, nie przemysłowe. Sooryehan łączy Hanbang z nowoczesną technologią, a ukoronowaniem tego jest np. serum Black, które wyróżnia się zestawieniem ekstraktu z czarnej lukrecji i egzosomów drożdżowych. Zrecenzowałem je TUTAJ.

Produkty Sooryehan kupisz na AMAZON.COM (cło płaci się przy zamówieniu)

CENTELLIAN24

Należąca do koncernu Dongkook Pharmaceutical marka pielęgnacyjna skupiająca się na wąkrotce azjatyckiej. Nic dziwnego, skoro Dongkook było pierwszym laboratorium które wyizolowało z wąkrotki TECA – jej aktywne metabolity, które możemy obecnie spotkać w wielu produktach. Na szczęście zostawili sobie coś specjalnego, czego nie spotkamy w innych markach – ostatnio wypuścili nową enkapsulację TECA w potrójnych liposomach z aminokwasami, którą można spotkać w nowej wersji kultowego kremu Madeca. Świetne są też ich sera łagodzące czy przeciw przebarwieniom!

SULWHASOO

Luksusowa marka Hanbang, która stoi żeń-szeniem i tradycjami. Ich produkty mają w sobie pewnego rodzaju je ne sais quoi, które szybko sprawia, że skóra staje sie wyciszona. Po prostu przywracają komfort skóry. Do tego oferują cudowne doświadczenia sensoryczne – piękne opakowania, aromaterapeutyczne zapachy użytych ziół i jedne z najprzyjemniejszych w dotyku mas jakie miałem. Dla mnie hity to First Care Activating Serum, do używania bezpośrednio po myciu, oraz krem z żeń-szeniem. Jeśli ktoś chce mi zrobić prezent – z Sulwhasoo nie da się nie trafić. A jak cudownie wyglądają w łazience!

DONGINBI

Kolejna marka żeń-szeniowa, ta z kolei trochę bardziej w kierunku zaawansowanych technologii – enkapsulacja ginsenozydów jest tutaj czymś wyróżniającym. Kupiłem ostatnio serum Capsule Ampoule właśnie z tymi enkapsulowanymi ginsenozydami, do stosowania jako serum antyoksydacyjne rano. Można łączyć z witaminą C, można kłaść razem z retinoidami, jest to dobry kompan do stosowania jako wszechstronna profilaktyka zdrowostarzeniowa. Może nie ma tutaj luksusu Sulwhasoo, ale cena też przyjemniejsza.

DR BELMEUR

Ta marka jest ciekawa głównie przez swoją linię Youth Biome – mającą odmłodzić mikrobiom skóry. Powstała na bazie badań różnic mikrobiomu osób młodszych i starszych – to serum jest inspirowane kompozycją bakterii osób tych młodszych. Aktualnie go używam w pielęgnacji jako wielozadaniowe serum nawadniające – zawiera humektanty, antyoksydanty, składniki łagodzące i dużo wsparcia mikrobiomu. Wszystko w lekkiej, przyjemnej i żelowej bazie. Krem z tej linii też jest ciekawy!

IOPE

Ta marka znajduje się tutaj głównie dydaktycznie, bo często słyszę, że 'Koreańczycy nie stosują retinolu’. Nie jest to prawda, a marka IOPE retinolem kosmetycznym zajmuje się od 1997 roku – to jest retinol numer jeden w Korei. Ich serum Super Bounce ma wolny retinol, enkapsulowany retinol, hydroxypinacolone retinoate, egzosomy z bakterii lactobacillus, oraz booster retinoidów. Nie testowałem, ale w sumie bym rozważył gdybym szukał delikatnego retinoidu.

To byłoby na tyle w części pierwszej – dajcie znać, jeśli chcecie część drugą!

1 komentarz do “Koreańska pielęgnacja, którą warto znać – część pierwsza.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *