Laneige Cream Skin to mleczny, ultranawilżający toner.
Składniki aktywne:
- oleje i ekstrakty kondycjonujące skórę, antyoksydacyjne
- kompleks Cerapeptide (Ceramide NP + Acetyl Tetrapeptide-11)
- humektanty (mannitol, kwas hialuronowy)
Aplikacja:
Wodnisty, mleczny toner, który na skórze staje się gęstszy i jest trochę jak krem w płynie. Można go nałożyć nawet kilka warstw bez poczucia obciążenia skóry. Pachnie… mlecznie, nie ma dodatków zapachowych. Skóra jest po nim rozświetlona, ale nie błyszczy, na skórze suchej nie ma tłustej powłoczki nawet po kilku warstwach. Wchłania się momentalnie. Starczy na wieki. Dla mnie jest nawet przyjemniejszy niż stara wersja sprzed reformulacji, lżejszy i zarazem podobnie regenerujący.
Moje odczucia:
Dlaczego każdy mleczny toner się tak nie zachowuje? Zastosowano tutaj technologię mikronizacji, praktycznie rozcieńczono krem i rozbito cząsteczki emulsji na malutkie, dzięki czemu uzyskano jego elegancką, jedwabną fakturę. Dla mojej suchej skóry to jest absolutny must have – daje odżywienie bez obciążania, układa się świetnie z resztą pielęgnacji, co najważniejsze – daje zauważalne nawilżenie (w testach aparaturowych marki do 120 godzin!). Osoby, które potrzebują rano mniej odżywczych produktów mogą używać go jako jedynej warstwy pod produkt przeciwsłoneczny (też świetny dla leniwych!). Genialny, ale ma okropne opakowanie, z którego spada wewnętrzna nakrętka. Trzeba z nim uważać. Dobrze, że kupiłem refill!
Dla Ciebie, jeśli: szukasz produktu, który doda skórze nawilżenia bez obciążania.
Nie dla Ciebie, jeśli: w sumie nie wiem, to jeden z niewielu produktów, o których myślę, że odpowiednio używane sprawdzą się u wszystkich.
Kupisz go tu (link nieafiliacyjny, doliczają cło. Jest też w innych azjatyckich sklepach, w Europie w dystrybucji Laneige na razie jest wersja sprzed reformulacji): https://go.shopmy.us/p-1738747